Komentarze: 0
Na dworze ciepło, ale bardzo wieje.
Do pracy na 6:00. Spóźniłem się 15 min bo jakoś źle spojrzałem na autobusy i mi uciekł. Czekałem na następny na przystanku. Jestem z Violką. Znowu mase roboty bo nic nie zrobione. Duużo ludzi. Ciągle dowozimy towar całymi paletami. Mam jakieś problemy z okiem-nowa soczewka mnie drażni w oku i mam czerwone. Chodzę bez 1 soczewki. Skończyłem o 14:15.
Umówiłem się z Bartkiem (17,8 z BB), że podjedzie na Czyżyny bo chciałem jeszcze zajrzeć do okulisty. Wyrobiłem się wcześniej i spotkaliśmy się na Wiślickiej. Nie jest za bardzo atrakcyjny. Nie ma prawej 1-ki z przodu i popsutą 2 lub 3 z lewej. Wygląda to okropnie :/. Wstąpiliśmy do reala na zakupy: mirinda 2l za 4,99, napój 2l za 2,48, surówka 2,79, ser żółty 0,444kgx4,86, wędlina 0,16kgx2,37, wędlina 0,09kgx1,43, kurczak świeży 1,728kgx13,63zł.
Zrobiłem kurczaka na obiad.
Jakoś wogóle mnie nie ciągnie do niego - te zęby mnie odstraszają. Oglądamy odcinki "Rozmów w toku" z neta (o gościach zakochanych w Dodzie) i Dodę u Wojewódzkiego. Chce mi się spać ok. 22:00, ale Bartek nie chce mi dać.