Komentarze: 0
Byłem na jakiejś galii. Niby to praca, niby szkoła. Wręczali jakieś nagrody itp. Wyczytywali nazwiska osób. Wyczytali m.in. Wisławę Szymborską. Jakiegos mojego kumpla( z podstawówki) za to, że żuł gumę o jakiejśc tam nazwie (został wyróżniony za to). Zdziwiło mnie to bardzo, ale spoko. Dziewczyna, która to prowadziła (odobna do tej blondyny z naszej recepcji), mówiła jeszcze o innych. m.in. o jakiejś dziewczynie, którą wyczytała, ale powiedziała, że na nią ma uwagę bo coś tam( jakaś pierdoła). Wtedy wstałem i powiedziałem, że takim sposobem to na każdego można coś znaleźć. Zapanowała cisza, która trwała dość długo. Zrozumiałem, że zrobiłem coś nie tak. Było mi trochę głupio bo wiedziałem, że gdzieś tam była moja mam (na jakby widowni). Kumple zaczęli mi tłumaczyć co się stało. Podważyłem słowa osób majważniejszych itp. Powiedziałem coś jeszce i zaczęła się rozmowaz tą babką, która przyszła do mnie z końca sali i siadła koło mnie. Zaczęła mi wyjaśniać prawa jakei tu panują. Pokazała jakąś ala książkę, w której zebrane są te przepisy. Powiedzialem, że nie widziałem jej na oczy i nikt mi nic na ten temat nie mówił. Opowiedziała mi trochę o niej. Że to spis przepisów, które ustanowili ważni 8000. Zrozumiałem, że ja byłem w tym gronie choć 1szy raz. Powiedziała, że rozumie mnie bo jestem nowy i wie jaki jestem. Że trzeba mi poszukać ludzi (współpracowników), którzy będą jak ja szanować pracę, ambitni itp. Podszedła do mnie jakiś kumpel i powiedział, że czeka na mnie jakiś gościu ( Piotr Kowalski) i zabierze mnie do domu bo miałem gdzieś jechać i nie wyrobiłbym się. Laska wyszła ze mną i kawałek szliśmy razem. Ktoś mi szeptał, że to mój koniec i żebym się szykował do zwolnienia itp.
Więcej szczegułów nie pamiętam.