Komentarze: 0
Słabo spałem bo niewygodnie na krzesłach i latają muchy. Obudziłem się ok. 7:00. Wstałem ok. 8:00 bo i Jadzia wstała. Zjedliśmy śniadanie. Iwona wstała ok. 9:00. Siedzimy jeszcze trochę w kuchni bo reszta przychodzi na 12:00.
Zadzwoniłem do Agnieszki, że jutro nie przyjdę do pracy (urlop na żądanie). Wolę nie ryzykować bo nie wiem, o której skończymy.
Gościu zaatakował mnie i wykosił całe wojsko. Kończę grę bo nie mam teraz szans-będzie mnie najeżdżał ciągle więc nie ma sensu. Nie mam czasu ciągle zaglądać na konto więc... Przynajmniej mu pokasuję spichlerz żeby nie miał łupów.
Zaczęliśmy sprzątać i nakrywać stoły. Jak reszta przyszał już sporo było zrobione. Zmęczeni jesteśmy, ale dajemy radę. Dziś dogaduje mi 2gi kucharz, ale nie zwracam na to uwagi - nie będę się stresował głupkami. Goście przyszli na 17:00. Prawie wszyscy. Znowu się fajnie bawią. Zaczęli wychodzić po kilka osób ok. 23:00. Sprzątaliśmy na bieżąco. Kucharze pojechali wczesniej jak wszystkie posiłki wydali. My możemy iść też wcześniej, ale po Ernesta zadzwoniłem dopiero ok. 0:30 i przyjechał o 1:20. Wziąłem sporo ciasta bo nie wiem czy dostaniemy paczki. Wyszliśmy o 1:30 bo oni bawią się dalej a nie wiadomo, do której więc my możemy jechać. Zostawić tak jak jest i... Dostaliśmy po paczce i wódkę. Nic więcej.