Komentarze: 0
W pracy średnio roboty.
Po pracy pojechałem do Roberta. Zrobiliśmy obiad ( kolację ) - spaghetti. Składniki wziołem z domu.
Poleżeliśmy trochę. Wyszedłem ok. 22:00. W domu 22:40.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
W pracy średnio roboty.
Po pracy pojechałem do Roberta. Zrobiliśmy obiad ( kolację ) - spaghetti. Składniki wziołem z domu.
Poleżeliśmy trochę. Wyszedłem ok. 22:00. W domu 22:40.
Od rana zamieszanie.
Przywieźli Prosecco 720 but. . Myśleliśmy z Rysiem , że to ten towar z wymiany więc tak powiedzieliśmy PSZNP. Tym bardziej , że kierowca nie przywiózł żadnych papierów. Okazało się , że to nowa dostawa. Trochę spięć z Moniką. Ciśnienie mi skoczyło :/ Jeszcze bardziej się wkórzyłem , gdy okazało się , że Monika wysłała maila w tej sprawie ( a my z Rysiem zapomnieliśmy o nim) .
Wróciłem po 7:00.
Nie kładłem się i nawet nie jestem zmęczony.
Grałem. Zrobiłem sobie śniadanie.
Maciek przyjechał ok. 10:00. ( Maciek , Mirek i Maćka rodzice ). Wyszedłem o 10:00. Pogoda kiepska choć zapowiadało się z rana nieźle.
W parku lotników na MAłopolskim Pikniku Lotniczym. Wstęp 10pln. Z poczatku nie ciekawie , ale jak pochodziliśmy to znalazło sie troche do zobaczenia. Samych pokazów nie oglądaliśmy. Sporo "ciastek" :)
Chcieli jechać na miasto pozwiedzać i miałem byc ich przewodnikiem. No to ich pooprowadzałem. Z Kazimierza na Wawel , rynek i spowrotem na Kaziemierz do samochodu. Pogoda była piękna choć duszno. Skończyliśmy o 18:00.
Na lotnisku rozbiła się awionetka ( nie z pokazu ) Nie żyje pilot a 3 osoby są ciężko ranne.
Przyjechał Kacper na noc. Obejrzeliśmy film ( Garfield ) i spać po 23:00. Miał ochotę na coś , ale ja nie.
Wróciłem ok. 3:00. Zaraz spać.
Rano mimo deszczu autobusem na targ. Małe zakupy.
Siedzę w domu bo....
Ok. 22:00 przyszedł Rafał , że niby chce jechać ze mną autobusem do Coconu. Ja jadę po Roberta na dworzec i dopiero jedziemy.
Wreszcie nie pada. Sporo ludzi w Coconie . Płaciłem wstęp mimo karty :/ Jest bardzo duszno w środku. Z Robertem posiedzieliśmy trochę na tarasie. Było sporo znajomych , których nie widziałem dawno , ale ,że byłem z Robertem nie gadałem z nimi. Bawiliśmy się tylko troszkę.
Po 1:00 wyszliśmy do Roberta. Mieszka sam w okolicach ronda grzegórzeckiego.Troszkę się popieściliśmy.
Rano w wiadomościach podali , że
MICHAEL JACKSON NIE ŻYJE !!!!!!!!!!!
Zmarł w nocy naszego czasu. Zatrzymało mu się serce - miał prawie 51 lat.
Rano odebrałem esa od E.
"Sam mi smsa napisałeś"
Odpisałem mu :
"Nie pisałem Ci żadnego esa poza tym sms ( wczorajszy ). To nie ja pisałem z końcówki , o którą pytałeś na GG. POZD! "
W pracy średnio roboty. Wczoraj pomyliłem kartony i 2 listy poszły nie tam gdzie trzeba ( zamienione paczki ) Jade po pracy wymienić jedną.
Był szef na chwilę . Jak zawsze mądrzył się :/
Wkurzam sie na Ryśka bo wypomnina mi , że się pomyliłem. Chciałbym zauważyć , ze to ja robię praktycznie wszystko i już mam dość.
Pojechałem do GK wymienić to wino. Na szczęście sprawnie to poszło.
W domu ok. 17:30.
Siedzę na kompie bo nie chce mi się spać.
Dzwonił Maciek ,że w niedzielę przyjadą z Mirkiem i rodzicami na Piknik Lotniczy i czy się spotkamy. Jasne :)
Wiola pojechała do znajomych ( dzwoniła Aga spytać o nią i od razu mi powiedziała ).
Wyszedłęm ok 22:30.
W Coconie jakiś koncert - kicha. Poszedłem do LAF. Tam zagadał do mnie jakiś gościu ( kojażę go stamtąd , ze bywał ). Gadaliśmy trochę. Robert ma 23 lata - niezły :) Muza jakaś dziwna i nikt się nie bawił. Poszliśmy do Coconu. Tam ten koncert z jakąś dziwną muzą :/
Na szczęście szybko skończyli. Był pokaz jakiegoś filmu w Teatrze Nowym ( pod Coconem) więc poszliśmy. Częstowali truskawkami , porzeczkami i czereśniami :) Ubawiliśmy się. Film jakiś dziwny i muza w nim tez . Zmeniały sie zdjęcia co chwila i byli na nich faceci i kobiety całujący sie itp. Nie moje klimaty.
Wysziśmy do Coco i tam bawiliśmy sie już przy normalnej muzyce lat '70 , '80 , '90. Był Łukasz 18 z jakimś gościem.
Wyszliśmy ok.1:00 do domu. Podwiozłem Roberta do domu. Gadaliśmy w samochodzie sporo. Pracuje w GK i żyje raczej skromnie ( nie stać go na wiele - coś jak ja ). NIE PALIIII !!!!!!!!