Archiwum sierpień 2011, strona 1


sie 26 2011 do Krakowa
Komentarze: 0

Wstaliśmy dość wcześnie.

Ernest cały czas zachowuje się jakbyśmy byli parą więc nie wiem co mysleć.

Pojechalismy na Dębową poleżeć trochę. Na innej plaży. Przyjemnie i cicho.

Po obiedzie wracamy do Kraka. Do Katowic jedziemy autostradą, trochę utrudnień i wypadek przez co dość długo sie jedzie.

W Kraku ok. 18:30.

Pojechałem na rynek spotkać się z Michałem (Rzeszów). Przyszedł z kumplem Grześkiem (26). Na rynku w ogródkach. Sok za 7zł.

Pieczywo: chleb 1,79zł, kajzerki 2x0,45zł.

W domu ok. 21:00

sie 25 2011 Moszna
Komentarze: 0

Ernest znowu długo śpi.

Jedziemy do Mosznej. Zamek odnowiony. Bardzo przyjemnie.

Zakupy w tesco:

Pojechaliśmy nad wodę kąpać się. Wieczorem na dachu oglądamy zachód słońca i robię fotki.

sie 24 2011 Dębowa, Góra Św. Anny
Komentarze: 0

Ernest znowu długo śpi.

Na dworze bardzo ciepło. Jedziemy na Dębową nad wodę. Spiekłem się , ale spoko. Spotkałem Roberta N. i przywitałem się tylko. Sporo ludzi.

W tesco:sałatka jarzynowa 2x2,50zł, pastelle 3x1,50zł + rabat 2,17zł, mleczko po opalaniu9,99zł, kinder pingwi 2x1,20zł, serek danio (4pak) 2,45zł, parówki 3x1,50zł, coca-cola 2x2l 7,99zł +1l gratis.

Wieczorem na Górę Św. Anny. Niestety spóźniliśmy się na zachód słońca. Ernestowi podobał się amfiteatr i widok z góry.  Wracając pojechaliśmy jeszcze na Dębową, ale nie kąpiemy się bo ciemno i są jakieś łepki pijący.

W domu ok. 22:00.

sie 23 2011 do Kędzierzyna
Komentarze: 0

Sporo ludzi.

Z Markiem przeszliśmy sie trochę i pogadali. W Aldim: ptasie mleczko 6,69 zł, batony dla mamy 4,99zł. W domu ok. 15:00. Na obiad pizza z domu.

Ernest przyjechał po  mnie po 17:00. Zatankowaliśmy i w drogę.

W Kędzierzynie ok. 20:00. Kolacja.

sie 22 2011 NIE JESTEŚMY PARĄ :/
Komentarze: 0

Ciężko się wstawało.

Ernest odwiózł mnie do pracy.

Nie przyszły żadne ryby i wyrobiłem się szybko. Ludzi bardzo mało i nuda.

Kupiłem sobie brzoskwinie 1,61kgx4,02, serek homogenizowany 1,49zł.

Dzwoniłem do Ernesta. Powiedział, że martwi się co pomyśli moja mama że przywozi "zięcia". Spytałem czy jesteśmy parą. Odpowiedział, NIE. Wkurzyłem się.

Na dworze bardzo ładnie i ciepło.

Uprałem koce. Uzupełniam blog z kilku dni. Rozmroziłem lodówkę.

Okazało się, że wczoraj nie tylko na pikniku rozbił się samolot. Także pod Krakowem.