Obudziłem się ok. 8:15.
Na dworze pada :(
Nie byłem na targu bo mi sie nie chciało i nie bardzo miałem po co.
Dzwonił E. , że jest w Krakowie i , że się rozchorował - pytał o lekarza. Przyjechał z jakimś kolegą.Jest gdzieś na olszy ( ma tam nocleg )
Pojechaliśmy na ul. Łazarza na pogotowie , ale tam nic nie załatwiliśmy. Na kopernika jest zespół klinik itp. więc tam poszliśmy. Dostał skierowanie od zwykłego lekarza do lartyngologa , a stamtąd do neurologa. jakis miesiąc temu miał operacje na błędnik i leżał tydzień w szpitalu. Teraz co jakiż czas ma właśnie zawroty głowy i nudności - bierze leki , ale mu sie skończyły.
Załatwialiśmy wszystko przez 2 h. Potem oni poszli do apteki a ja do domu.
Wyszedłem przed 15:00. Jestem z p. Jadzią. Goście przyszli o 18:00 , ale schodzili sie do 19:00. Sporo biegania. Jestem zmęczony po dyskotece . Zawieszam się i mam łzy w oczach. Wyszli po 3:00. Sprzątaliśmy do ok 4:30.
Odwiozłem p. Jadzię do domu.
Przywiozłem trochę jedzenia dla siebie i Roberta. Zarobiłem 150 zł.
KOCHAM E. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!