Komentarze: 0
Wstałem ok 8:00. Po zakupy.
Janusz nic nie czai po wczorajszym (widzieliśmy sie 3 razy a on nie pamięta pierwszych 2).
Siedzę na kompie.
Do pracy na 13:00. Trochę się denerwuję bo dawno mnie nei było i ciekaw jestem co wymyślili. Jestem z Alfredem więc dobrze się pracuje. Ludzi mase. Agnieszka przekazala mi zmiany na sklepie(palety segregujemy,układamy na placu w miejscach przeznaczonych na nie, nie dublujemy wysp z towarem, Konrad pomaga jej na dziale). Alfred podwiózł mnie na Wiślicką.
W domu 22:30.
Jestem w świetnym nastroju i aż mnie nosi żeby iśc na dysk :) Na miejscu po 24:00 Mase ludzi i kotkow :). Był Kacper (schudł 8kg) i Michał(fryzjer- urusł). Miałem się nie bawić, ale grał świetnie więc... :)Hubert ma do mnie żal, że nie bawię się z nim ostatnio. Wyjaśniełm mu, że kiedyś odniosłem wrażenei, że sobie nie rzyczyi przestałem. Gadałem też z gościem z NS (ten trochę brzydki 28 latek ciągle nawalony). Kleił się do mnie i chciał mnie calować itp.
Wyszedłem 4:35 i pieszo z Mogilskiego do domu bo nic nie jechało (myślałem, że ok. 5:00 jest autobus) :/ Na rondo przynajmniej udało mi sie tramwajem.