Do pracy na 9:00. Od rana sporo ludzi. Jestem przerażony bo znowu burdel w mroźni a ja jestem sam. Aga zabroniła mi iść tam sprzątać. Wiedziałem, że będę musiał iśc później a już nikogo nie będzie i znowu będą się czepiać. Alfred poszedł do szpitala(nie wiem na co) i nie będzie go cały luty. Marita jest sama i mam jej pomagać. Biegam po stoisku i na mrożonki. Ona chciała i posprzątała mroźnię :). Wyszedłem ok. 19:30 bo tak mi kazali. Czas w miarę szybko minął. Jestem zmęczony.
Dodaj komentarz