Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26
|
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 26 stycznia 2011
Do pracy na 9:00. Od rana sporo ludzi. Jestem przerażony bo znowu burdel w mroźni a ja jestem sam. Aga zabroniła mi iść tam sprzątać. Wiedziałem, że będę musiał iśc później a już nikogo nie będzie i znowu będą się czepiać. Alfred poszedł do szpitala(nie wiem na co) i nie będzie go cały luty. Marita jest sama i mam jej pomagać. Biegam po stoisku i na mrożonki. Ona chciała i posprzątała mroźnię :). Wyszedłem ok. 19:30 bo tak mi kazali. Czas w miarę szybko minął. Jestem zmęczony.