Komentarze: 0
Na dworze ładnie choć troszkę chłodno.
W tesco: mleko 1,94zł, banany 0,97kgx2,91zł.
Do pracy na 14:00. Ludzi mniej niż wczoraj, ale bałagan robią jak zawsze. Nawet zleciało.
W domu przed 23:00.
Wykąpałem się i na imprezę. Wieśniara powiedziała, że mam zakaz wstępu i chciała ode mnie kartę. Nie dałem jej. Powiedziałem, że nie dam bo zapłaciłem za nią. Średnio się przejąłem, ale jest mi trochę wstyd co powiem znajomym. Chciałem jechać do domu, ale w ostatniej chwili postanowiłem iśc do "fresha". Trochę pobłądziłem w drodze, ale trafiłem tam na 1:00. Wstęp 10 zł z czego 5 jest na wykorzystanie w barze. Łącznie może z 30 osób. Bawią się 4-5 i to tylko po 1 piosence. Podrywał mnie 1 gościu (ocierał się kolanem o moje kolano). Zagadał na parkiecie do mnie gościu i spytał czy się do nich dosiądę (był z kolegą). Posiedzieliśmy chwilę i wyszliśmy. On ma na imię Marek (34 lata- kilka dni straszy ode mnie, wysoki blondyn-nie brzydki), kolega to Krzysiek (35 lat,niższy). Pojechaliśmy na kopiec Kraka. Tam chwilę popatzryliśmy na miasto. Odwieźli mnie do domu.
Spać ok. 4:00