Komentarze: 0
Wstałem ok. 9:00
Spakowałem się. Pociąg o 13:03 - mama kupiła mi bilet. W pociagu ludzi średnio, ale każdy ma sporo bagaży i z tymi jest problem. Podróż dłużyła się. W Krakowie ok. 16:30. Ciepło i w miarę ładnie na dworze. W domu 17:00.
Rozpakowałem się trochę i pojechałem na spotkanie z Robertem bo ma dla mnie ciasto. Dał mi całą tortownicę ucieranego z wiśniami.
W domu ok. 21:00.