Archiwum 26 października 2011


paź 26 2011 szukam szpitala
Komentarze: 0

Wstałem ok. 7:30.

W aptece lek na refluksy 30,92zł.

Wędlina 0,21kgx1,89zł, cebula 0,42kgx 0,20zł. 

Do miasta szukać szpitala, w którym zrobią mi gastroskopię. W GK szampony 2x14,99zł ( e-bony 2x7zł). Byłem w sklepie na św. Marka zapytać czy dadzą mi jakiś upust na telefon (50zł). Trochę to mało więc rezygnuję.

Dzwoniła mama żebym się wstrzymał z telefonem bo jak sprzedadzą dom to mi kupi go.

W szpitalu na ul. Trynitarskiej, ale konsultacje kosztują tam 100zł a samo badanie jest  za darmo. W szpitalu im. Jana Pawła II na ul. Prądnickiej. Zapisałem się na 24-11-2011 na godz. 16:30.

Wpłaciłem pieniądze z telefonu na konto - 2500zł.

Wróciłem ok. 14:10. Na obiad sandwiche. Siedzę na kompie.

Napisał Piotrek K. , że nie chodzi na siłkę bo ma sporo nauki, i ma problemy z matmą i fizyką.

Ernest cały dzień milczy.

Na kompie-gram.

Spać ok. 22:00.

paź 26 2011 Maciek (Marcin) 16
Komentarze: 0

 

Na czacie zgadałem się z łepkiem (16) z Krowodrzej Górki , że wpadnie do mnie o 10:00. Czekałem na niego przy zielonym bloku na Promienistych. Przyszedł. Ładny 180/70/16. Przyszlismy do mnie. Od razu chciał się kochać. Ładne ciało. Nieowłosiony, ptak  z czarnym futerkiem - :) . Lubił stopy i wylizał mi tyłek. ogólnie lubił trochę perwersji. Lubił jak się go pieprzy i nie miał żadnych oporów. Dupczyłem go, ale że mam krzywego to było troche niewygodnie :(. Niestety nie wyczyścił się i był ciągle brudny (zurzyłem 4 gumki). Zlałem się na niego a on na mnie bo nie było czasu żebym doszedł w nim choć byłem blisko. Wyszliśmy o 11:00

Sny 
paź 26 2011 Cocon
Komentarze: 0

Przyszedłem do Cocona na imprezę (klub wyglądał całkiem inaczej). Wchodziło się wyżej a sala była w dole.  Zauważyłem, że i tu zmienili. Salę taneczną przenieśli z głównej sali na boczną ( coś na kształt litery "T" i sala była właśnie w "ogonku" zamiast "w głowie". Było kalloween więc wszyscy mieli być przebrani i tylko takich wpuszczali. Ja nie wiedziałem, ale miałem na sobie czarne spodnie i pomarańczową koszulkę czy bluze). Poza tym miałem ze sobą kołdrę więc mnie wpóścili. Ludzi prawie wogóle nei było. Za to jacyś znajomi (nie wiem skad ich znałem, ale znaliśmy się). Oddałem kołdrę dziewczyną, które ucieszyły się, że będą miały wygodniej i osłonę na kaloryferze przy którym siedziały na ławeczce. Gdy srzedłem na dól spojrzałem do góry skąd zaczęli wychodzić ludzie (przez dzrzwi jakby z innych sal na górze). Było ich mase.