Komentarze: 0
Nie spałem prawie w nocy ( obudziłem się ok. 1:00). Myślałem o wyjeździe.. Nerwy.
Wstałem o 5:00. Trochę nietomny :/
Wyszedłem o 6:00. Autobusem na mogilskie i przesiadka na tramwaj "10" . W Instytucie odlewnictwa na 7:00. Jest jadzia, Iwonka, Renia i Józek (kucharz z wesela). Trochę kiepskie warunki na kuchni (w bufecie robimy koreczki itp.). Przygotowujemy sale. Jest na 2 salach i jest trochę chodzenia ( z kuchni na sale przez toalety). Przyjechał Józka syn (Filip 18 lat-twarz taka sobie, ale reszta ciałka mmm ). pomagał nam trochę. Wyrobiliśmy się na 14:00 gdy zaczęli się schodzić na apel. Potem przyjechał syn szefowej (Mateusz 19 lat- też twarz taka sobie, ale miał coś w sobie ...). Chłopaki lali piwo. My z Jadzią i Iwoną na obsłudze. Oczywiście najwięcej biegałem , potem Jadzia i Iwona. Na szczęście szwedzki stół ze wszystkim więc w miare to idzie. tyle tylko, że mase naczyń do mycia. Szybko się pospijali i trochę nabrudzili. Znalazłem 100zł !!! Orkiestra świetna ( z Andrychowa). Skonczyli po 24:00. Sprzątamy do 0:40. Potem czekamy na transport. Zarobiłem 200zł. Trochę się urobiłem, ale bez przesady.
W domu 1:30