Komentarze: 0
Wstałem ok. 9:00.
Zakupy: mleko 2x1,92.
Do pracy na 14:00. Zebranie przed pracą. Agnieszka oczywiście ochrzaniła nas, że były zostawione siatki z pomarańczą Maricie na noc a ona się pożaliła Adze i nie zrobiła tego. Wkurwiłem się bo miała zrobioną całą przebudowę i miała tylko przebrać sklep. My po prostu nie zdąrzyliśmy (przebudowę skończyliśmy o 22:00). Był Konrad i jak zawsze bezstronnie z lekkim wskazaniem za Agą( swój swego się trzyma). Jestem wkurwiony na maksa. Podzieliliśmy się na rejony. Ja swój pilnowałem i było ok. Konrad kazał Mateuszowi pomóc w mroźni Mariuszowi i zeszło im sporo czasu. Marek, który był do 17:00 w tym czasie dowoził sobie pieczareczki i bananka po 2-3 kartony. Ja w tym czasie przejżałem cały swój dział, dowiozłem pomarańcza na przód, wywiozłem palety po bakaliach. Mateusz przebierał mandarynke ok. 4godz. W tym czasie ja mu tylko pomogłem ściemnić jego stronę. 1,5 godz. rozrywałem siatki i obierałem kapustę przez co zostawiłem trochę w nieładzie dział. Wszyscy narzekaja na Agnieszkę i Wiolke, ale nikt się nie odezwie. Marek narzekał, że Aga się przyczepiła go o dowożenie po 2-3 kartoniki...Jakoś mi go nie żal, bo akurat w tej kwestii ma rację.
W domu 22:40.
Wykąpałem i ogoliłem się.
Spać po 24;00 bo oglądałem " Malcolma.."