Kategoria

Sny, strona 5


Sny 
sty 27 2011 zebranie w pracy
Komentarze: 0

Byłem na jakiejś galii. Niby to praca, niby szkoła. Wręczali jakieś nagrody itp. Wyczytywali nazwiska osób. Wyczytali m.in. Wisławę Szymborską. Jakiegos mojego kumpla( z podstawówki) za to, że żuł gumę o jakiejśc tam nazwie (został wyróżniony za to). Zdziwiło mnie to bardzo, ale spoko. Dziewczyna, która to prowadziła (odobna do tej blondyny z naszej recepcji), mówiła jeszcze o innych. m.in. o jakiejś dziewczynie, którą wyczytała, ale powiedziała, że na nią ma uwagę bo coś tam( jakaś pierdoła). Wtedy wstałem i powiedziałem, że takim sposobem to na każdego można coś znaleźć. Zapanowała cisza, która trwała dość długo. Zrozumiałem, że zrobiłem coś nie tak. Było mi trochę głupio bo wiedziałem, że gdzieś tam była moja mam (na jakby widowni). Kumple zaczęli mi tłumaczyć co się stało. Podważyłem słowa osób majważniejszych itp. Powiedziałem coś jeszce i zaczęła się rozmowaz tą babką, która przyszła do mnie z końca sali i siadła koło mnie. Zaczęła mi wyjaśniać prawa jakei tu panują. Pokazała jakąś ala książkę, w której zebrane są te przepisy. Powiedzialem, że nie widziałem jej na oczy i nikt mi nic na ten temat nie mówił. Opowiedziała mi trochę o niej. Że to spis przepisów, które ustanowili ważni 8000. Zrozumiałem, że ja byłem w tym gronie choć 1szy raz. Powiedziała, że rozumie mnie bo jestem nowy i wie jaki jestem. Że trzeba mi poszukać ludzi (współpracowników), którzy będą jak ja szanować pracę, ambitni itp. Podszedła do mnie jakiś kumpel i powiedział, że czeka  na mnie jakiś gościu ( Piotr Kowalski) i zabierze mnie do domu bo miałem gdzieś jechać i nie wyrobiłbym się. Laska wyszła ze mną i kawałek szliśmy razem.  Ktoś mi szeptał, że to mój koniec i żebym się szykował do zwolnienia itp.

Więcej szczegułów nie pamiętam.

Sny 
gru 28 2010 sen z E.
Komentarze: 0
Dostałem jakiś list od Niego. Po otwarciu okazało siś, że to kartka (ala zdjęcie ) na której wyświetla się filmik. Dawał na nim komuś kwiaty. Potem coś mówił do mnie, ale nie pamiętam albo się obudziłem :(
Sny 
gru 18 2010 wycieczka rowerowa z ojcem
Komentarze: 0
Byłem z tatą na wycieczce rowerowej. Nie pamiętam gdzie i po co mieliśmy jechać, ale jeździliśmy po jakiś miastach(w drodze gdzieś tam), które były bardzo ładne (raczej małe miasta). W 1 zobaczyłem przepiękny budynek, który z początku myślałem, że jest kościołem, ale to był ratusz - kościół był za mną. Budynek wielki i z czerwonej cegły. Zrobił na mnie wielkie wrażenie. Weszliśmy do jakiegoś sklepu i ojciec poleciał na zaplecze. Ja w tym czasie rozmawiałem z właścicielami. oglądałem puszki z napojami i stwierdziłem,że już wszystko podrabiają i naśladują (chodziło o jakiś napój w puszce, który miał być robiony w stylu Fanty czy Mirindy). Ojciec wyszedł z zaplecza i trzymał w ręku zgrzewkę wody, którą podał sprzedawcy i chciał zapłacić. Sprzedawca cos tam mówił o tym, żeby wział całą bo tamta była uszkodzona i 1 butelka zaczęta.
Sny 
gru 02 2010 ja mordercą !!!
Komentarze: 0
Zostałem zatrzymany za zabójstwo. Miałem zabić jakiegoś łepka 17 lat o imieniu Marcin. Nikt tego tak naprawdę nie udowodnił mi, ale... Najgorsze jest to, że ja wiedziałem, że to zrobiłem, ale jakoś mnie to nie przerażało :/. Nie siedziałem w więzieniu, ale mogłem normalnie chodzić po mieście. Musiałem tylko nocować w jakimś domu dziecka- to był obowiązek tam nocować. Wyrok miałem 8 lat, ale na koniec okazało się, że 15 !!! Niestety więcej szczegułów nie pamiętam :(
Sny 
lis 29 2010 II wojna światowa
Komentarze: 0

II wojna światowa.

niemcy napadli na Polskę. Zajmują kraj po kolei. Dotarli do jakiegos miasta, w którym uczyłem się. Byłem dzieckiem. Mieszkałem i uczyłem sie w jakiejś szkole. Moim profesorem był m.in. Tomasz Korczak (ale chodziło o Janusza Korczaka). Zajęli szkołę i trzymali w niej nas. Był październik albo listopad. Coś się stało, że dali nam czas do grudnia czy do świąt i... Gdy przyszedł ten czas (dzień) byliśmy w klasie. Słyszeliśmy jak Niemcy po kolei ida od klasy do klasy. Nie było słychac strzałów, ale każdy wiedział co się dzieje. Profesor wybrał 2ch uczniów (w tym mnie), którzy mieli przeżyć. Gdy przyszli do naszej klasy, kazali nam stanąć pod ścianą -wszystkim. Ustawilismy się. Powiedziałem do profesora, że ja też chcę zginąć (on wcześniej stał z tym 2gim z boku) i wszedłem w grupę. Oni też zaraz dołączyli. Niemcy czekali i jakby bawiło ich to bo śmiali się przeciągając wszystko. Nagle do klasy wbiegła jakaś kobieta krzycząc, że ma cos co daje wolność (ułaskawienie, nietykalność). Trzymała w ręku jakby 2 czepki. Jeden założyła profesorowi a drugi dał mnie. Pomyślałem, że to znak i postanowiłem przyjąć.

Jako straszy czlowiek szedłem z jakąś kobietą  przez miasto i opowiadałem jej coś. Pamiętam, że wspomniałem o tym, że już wiem dlaczego nie lubię Niemców (bo przeżyłem wojnę itp.). Okazało się, że profesor jeszcze gdzies tam uczy (wykłada) i że nie widzieliśmy się od tamtej pory. Postanowiłem sie z nim spotkać.