wigilia u Julka
Komentarze: 0
Od 6:00 do 7:00 jestem sam. Potem Piotrek i Artur. Ledwo wyrobiliśmy się. 13 kartonów makreli do wywalenia bo były do wczoraj. Konrad oczywiście zwala na nas, ale mówiłem mu codziennie o termninach i nic. Na 8:00 przyszli bracia i Ewelina. Ludzi znowu sporo. Trochę zacząłem sprzątać na wtorek, ale Konrad karze sprzedawać w pierwszej kolejności. Duże obniżki cen (pstrąg 5,99zł, karp elementy za 8,99zł) Ludzie sporo wykupili, ale trochę zostało. Z Piotrkiem zostaliśmy do 15:30 bo mieliśmy problem ze stołem żeby go ustawić. Konrad stał i patrzył i nie pomógł. Dopiero Irek (techniczny) podszedł i pomógł. Ludzie łazili do 15:10.
Zgadałem się z Julkiem, że jadę do nich na wigilię bo nagotował jedzenia a są ze współlokatorem sami. Mieszkają na Marszowcu (poza Krakowem). U nich przed 20:00. Osiedle domków. Ich 2 piętrowy i mieszkają 8-9 osób - wszyscy wynajmują. Poznałem Wojtka (współlokator). dałem im prezenty (czekolada i ptasie mleczko). Julek go utrzymuje (jedzenie itp.) tamten sprząta. Przyszła Sylwia -szefowa (właścicielka domu). Posiedziała trochę. Ok. 40 ale spoko. Potem przyszła jeszcze jakaś ich koleżanka (sąsiadka) - trochę zakręcona. Siedzieliśmy z Julkiem do ok. 23:30, ale że byłem zmęczony bardzo to poszliśmy spać. Julek wymasował mnie trochę i pochodził po mnie.
Dodaj komentarz