spacer
Komentarze: 0
Rano chłodno na dworze. Potem cieplej, ale nie bardzo pogodnie.
Roboty mało. Był szef po wina dla kogoś. Zdejmowaliśmy z nich banderole.
Piotr przyjechał po 18:00. Pojechaliśmy na miasto choć nie miał ochoty a ja z kolei nie chciałem siedzieć w domu. Pochodziliśmy trochę.
W realu kupiłem sok dla Wioli za rozliczenie PITa.
Dzwniłem do Roberta. Przyjedzie jutro i nie zostanie na noc-chyba i dobrze.
Dodaj komentarz